Dialog wewnętrzny towarzyszy nam na co dzień i często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Jednak nie zawsze przyczynia się on do naszego dobrego samopoczucia.
Każdy z nas zna ten stan, kiedy mamy jakiś nierozwiązany problem i nasz umysł nie jest w stanie go porzucić…
Możemy starać się to zignorować, ale najczęściej bezskutecznie. To jest jak bumerang – ciągle wraca. A gdy wraca, to utrudnia nam normalne funkcjonowanie. Nie możemy zaznać chwili spokoju, ani w pełni się skupić na innych tematach.
Dzieje się tak dlatego, ponieważ umysł nie lubi takich „otwartych pętli” i stara się je jak najszybciej zamknąć.
Dzieje się tak np. wtedy, gdy słuchamy jakiejś historii, która zostaje nagle przerwana. Ciekawość zżera nas jak rdza starego Passata i dosłownie MUSIMY dowiedzieć się co było dalej. Teraz. Już. Natychmiast!
Podobnie jest w przypadku nierozwiązanych problemów, które stale towarzyszą nam w myślach. Jednak kiedy już rozwiążemy ten problem lub dowiemy się, jak go rozwiązać, nasz umysł uzyskuje pewnego rodzaju wytchnienie. Sprawa się zamyka. Czujemy ulgę.
Warto wykorzystać tę zależność na swoją korzyść.
Po pierwsze, jeśli czujesz opór przed jakimś zadaniem, rozpoczęcie go jest kluczem do sukcesu. Rozpoczęcie zadania to rozpoczęcie pętli, a chęć jej zamknięcia pozwoli Ci je dokończyć. To poczucie „rozpoczętego działania” da Ci napęd do tego, by kontynuować. Będziesz chciał doprowadzić to do końca, by poczuć ulgę. Wystarczy więc tylko (i aż) zacząć – choćby „dziubnąć” tę rzecz. Delikatnie nadgryźć. Zmienić „nierozpoczęte” na „w trakcie”.
Drugim sposobem na wykorzystanie otwartych pętli jest zadawanie sobie pytań. Kiedy masz nierozwiązany problem, warto zadać sobie pytanie „co mogę zrobić, żeby go rozwiązać?” lub „jak mam podejść do tego problemu?”. Takie pytania otwierają pętle w naszym umyśle i nasza podświadomość zaczyna szukać rozwiązań. Jeśli będziemy to robić regularnie, nasza podświadomość zacznie podsyłać nam różne pomysły i rozwiązania, które pozwolą nam rozwiązać problem i zakończyć proces.
Można to robić na wiele sposobów:
1. Można wypisać pytanie na kartce, a pod spodem napisać różne rozwiązania, czy wątki powiązane z tą sprawą, aby pokazać umysłowi, czego jeszcze brakuje.
2. Można też robić to w dialogu wewnętrznym, zadając sobie pytania i szukając odpowiedzi.
3. Burza mózgów również jest przykładem stosowania tej metody.
Kiedy zaczynasz zadawać sobie pytania, Twoja podświadomość zaczyna działać „w tle”, skupiając się na znalezieniu rozwiązania problemu. Trochę tak jak uruchomienie aplikacji na komputerze, która nie wyświetla się na ekranie, ale wciąż działa i pełni jakąś funkcję, wykonuje jakieś obliczenia. Może to prowadzić do pojawienia się różnych pomysłów i inspiracji, które pomogą Ci znaleźć właściwe rozwiązanie.
Jednym z ważnych aspektów zadawania pytań swojej podświadomości jest również fakt, że pozwala to na lepsze zrozumienie siebie i swoich pragnień.
Zadając sobie pytania, możesz uzyskać większą jasność co do swoich wartości, celów i marzeń. Możesz zadawać sobie pytania typu: „Co jest dla mnie ważne w życiu?” lub „Jakie cele chcę osiągnąć w przyszłości?”. To pozwoli Ci uświadomić sobie, co naprawdę jest dla Ciebie ważne i co chcesz osiągnąć.
Niestety wiele osób nie zadaje sobie takich pytań – a szkoda. Jak wiadomo pytania wymagają odpowiedzi – a jak już wspomniałem brak jasnej odpowiedzi rodzi dyskomfort. Dlatego wiele osób unika trudnych pytań, bo wiążą się one właśnie z poczuciem dyskomfortu i zagubienia.
Kiedy zadasz sobie pytanie typu „Jaka jest stolica Maroko?” – to jest to problem łatwy. Albo znasz odpowiedź, albo możesz ją wyszukać w kilka sekund. Pytanie typu „Czego chcę od życia?” nie jest już takim prostym tematem. Często po zadaniu sobie takiego pytania czujemy pustkę w głowie i dlatego tego nie robimy. Zapewniam Cię jednak, że właśnie z tego powodu powinieneś robić to jak najczęściej. Te pytania nie prowadzą Cię do natychmiastowych odpowiedzi, ale do myślenia w danej kategorii, o czym wspomniałem w artykule dotyczącym torowania umysłu.
Jak już pisałem, otwarte pętle mogą również być wykorzystane w kontekście realizowania zadań i przełamywania stagnacji.
Często czujemy się przytłoczeni i nie wiemy, od czego zacząć – szczególnie gdy mamy do czynienia z większymi, złożonymi zadaniami czy projektami. W takim przypadku warto rozpocząć właśnie od jakiegoś małego kroku, który pozwoli nam uruchomić (rozpocząć) pętlę i ruszyć do przodu. Nawet jeśli jest to tylko mały krok, otworzy on drogę do dalszych działań, a następnie (w konsekwencji) do zamknięcia pętli.
Czym może być taki mały krok?
Załóżmy, że chcesz napisać książkę i nawet masz plan, jak mniej-więcej to zrobić, ale nie możesz ruszyć z miejsca. Krokiem otwierającym pętlę może być po prostu otworzenie edytora tekstu i napisanie w nim „Wstęp”. Niby nic, a jednak z „nie mogę się zabrać za pisanie książki i nie wiem od czego zacząć” przeszedłeś do „piszę wstęp do książki”. Subtelna zmiana, a jednak dla umysłu wyraźny sygnał, że proces się rozpoczął.
A co z tymi pytaniami?
Kiedy nie możesz znaleźć odpowiedzi na jakiś problem, wykorzystaj otwartą pętlę w następujący sposób:
Weź kartkę papieru, zapisz na niej pytanie, a następnie wypisz pod spodem kropkę, pauzę, punkt, czy inny „znacznik” od którego możesz rozpocząć myśl. Wyłącz telefon, odetnij się całkowicie od wszystkich bodźców, wyłącz ekran komputera i po prostu wpatruj się w tę kartkę cały czas myśląc o pytaniu/problemie. Gdy przyjdzie Ci do głowy jakiekolwiek (nawet głupie) rozwiązanie, zapisz je, a następnie – to bardzo ważne – postaw kolejny punkt, kropkę, pauzę, czy co tam chcesz. W ten sposób dajesz sygnał, że jest coś jeszcze, że rozwiązanie jest niekompletne. Jest jakaś myśl, ale jest „pauza”, która otwiera kolejną myśl, a więc Twój umysł nadal szuka, bo chce dokończyć. Taka lista może wyglądać tak:
1. Pierwszy punkt.
2. Drugi punkt.
3. ….
4. ….
I to wszystko.
A Twoje zadanie polega na intensywnym myśleniu nad tym, co umieścić w punktach 3 i 4.
Jeżeli już coś tam się znajdzie, ale nadal nie jesteś usatysfakcjonowany odpowiedzią – po prostu postaw punkt nr 5. To nic, że jeszcze nie wiesz, co tam dopiszesz – o to właśnie chodzi – zacząłeś proces i będziesz musiał go jakoś dokończyć – brak wiedzy nie jest tu przeszkodą.
Nie bój się zadawać pytań i rozpoczynać działań, a Twój umysł z pewnością poprowadzi Cię w odpowiednim kierunku i „zmusi” do domknięcia danego tematu.
Pamiętaj jednak, by nie przypisywać temu żadnej magii – to jest po prostu (tylko i aż) sposób działania umysłu.
Nic wprawdzie nie wydarzy się samo, ale możesz sobie pomóc stosując tego typu metody, gdy nie wiesz czegoś, masz blokadę, problem, nurtujące pytanie albo po prostu czujesz zagubienie.
Otwarte pętle, jak już wspomniałem, są również doskonałą metodą na radzenie sobie z problemem prokrastynacji. Wiele razy w ten sposób pokonałem opór i poczucie typu „nie wiem jak zacząć” albo „nie chce mi się”. Wiele nawyków zbudowałem właśnie w ten sposób – tłumacząc sobie, że „tylko zacznę”, „zrobię to tylko przez chwilę”, „tylko to otworzę”, itd.
Spróbuj i Ty.