Technika „5 zwycięstw”

5 zwycięstw dziennie. Tylko tyle i aż tyle.
Co gdybyś każdego dnia miał pewność, że rzucając się w wir pracy zrobisz 5 najważniejszych dla Ciebie rzeczy – i to takich rzeczy, które będą miały największy wpływ na Twoje cele? Nie 20 pierdół. Tylko 5 totalnie najbardziej istotnych tematów. 5 zadań dziennie brzmi jak coś małego, ale tygodniowo jest to 35 załatwionych rzeczy – i przypominam: nie 35 pierdół, tylko 35 najważniejszych spraw.
Czy 35 to dużo?
35 jakichkolwiek zadań – nie.
Ale 35 najważniejszych zadań – tak. To bardzo dużo!
Jeśli przeanalizujesz to, co robisz w ciągu dnia – jakimi zajmujesz się sprawami – to na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być w porządku. Jesteś zajęty, masz co robić, nie obijasz się. Skupiasz się na pracy, starasz się być produktywny, itd. Tylko jakoś tak wiele spraw ciągle stoi w miejscu, a Ty choć jesteś zajęty, to niewiele idziesz do przodu, raczej tylko gasisz pożary.
Często ludzie patrzą przez taki pryzmat: „mam mało czasu wolnego, jestem strasznie zajęty, więc na pewno jestem produktywny”. Sam tak myślałem bardzo długo. I wiesz co? Źle myślałem. 🙂
Wiele osób powie też: „No tak! Tylko, że ja nie mam czasu na to wszystko! W ciągu dnia mam tyle zajęć, że nie wiem w co ręce włożyć. Robię ile mogę. Nie moja wina, że doba ma tylko 24 godziny…”. Tak też myślałem. I jak pewnie zgadniesz – to też nie jest prawda.
Do rzeczy.
Technika „5 zwycięstw” polega na codziennym planowaniu pięciu najbardziej priorytetowych rzeczy, które masz do zrobienia w ciągu dnia. Wszystkie te rzeczy, jak już było wspomniane wcześniej, powinny być najmocniejszymi punktami na liście. Najmocniejszymi, czyli takimi, których wykonanie przyniesie Ci najwięcej korzyści. Takimi, które pchną do przodu Ciebie i Twoje przedsięwzięcia. Takimi, które najbardziej przybliżą Cię do realizacji Twoich najważniejszych celów.
Tu nie zawsze chodzi o jakieś spektakularne pchnięcie do przodu w ten jeden konkretny dzień, ale o generalne trzymanie się zasady, że to musi być coś, co po prostu jest ultra istotne dla Ciebie. Nie chodzi nam tu o jakieś pierdoły typu „umycie zębów”, bo zajmuje to kilka minut, ale o coś nieco większego i trudniejszego. Poza pracą takim elementem może być chociażby trening, ponieważ trening w ujęciu długoterminowym jest czymś, co będzie pozwalało Ci zachować zdrowie i to jest świetna korzyść – oczywiście, jeśli takie są Twoje aktualne priorytety.
Możesz na swojej liście zadań umieścić wiele tematów. Wiem jak wygląda życie – nie ograniczysz się do 5 spraw każdego dnia – to zupełnie normalne. ALE… Możesz SKUPIĆ SIĘ NAJPIERW na tych 5 najważniejszych tematach, a dopiero później – jeśli zostanie Ci czasu – zająć się resztą.
Oto jak wygląda to najczęściej. Człowiek wypisuje na poniedziałek 15 spraw do załatwienia na swojej liście. Kilka z nich to tematy do odhaczenia w kilka minut, kilka z nich to poważne i trudne sprawy, niektóre wymagają dodatkowych działań typu znalezienie informacji, zapytanie kogoś, zdobycie czegoś, itd. Na tej liście jest 1-2 sprawy, które spośród wszystkich 15 zapisanych są NAJWAŻNIEJSZE. Niewykonanie każdej z rzeczy niesie za sobą jakieś konsekwencje, a wykonanie każdej z nich rodzi pewne korzyści. Ale to właśnie w przypadku tych przykładowych dwóch spraw korzyści i konsekwencje są największe, najbardziej znaczące.
Czym się zajmujemy? No cóż. Skoro te kilka spraw jest do odhaczenia od zaraz, to może warto się nimi zająć – przecież to tylko chwila. Niestety, kto by pomyślał – spodziewałeś się, że temat X zajmie Ci 5 minut, a tu drukarka nie działa, coś się zacięło, itd., więc zeszło Ci 20 minut. W międzyczasie ktoś zadzwonił, więc dopisałeś do listy punkt nr 16, a potem przypomniałeś sobie o czymś i dopisałeś punkt nr 17 i 18. Skreśliłeś jedną rzecz, masz trzy nowe. Nieźle Ci idzie!
Dobra! Ale teraz na poważnie. Teraz będę produktywny! Załatwiasz jedną rzecz, drugą, trzecią, czwartą. Idziesz jak burza. Co by tu jeszcze zrobić? OK – tym się zajmę. Mija kilka godzin dobrej, produktywnej pracy i jesteś z siebie zadowolony. To co? Teraz przerwa na obiadek, może jakaś kawa…
Mija jakiś czas, ocknąłeś się oglądając kota na huśtawce na Instagramie. Dobra, koniec z tym. Miałem przecież być produktywny! Co my tu mamy na liście? No pięknie. Było 18 tematów, skreślone jest 8. Nie jest źle. Co my tu mamy… To trudne, to trudne, to skomplikowane, to czasochłonne. Hmm. O! Tym i tym się zajmę, bo to pójdzie szybko!
Lista powoli się kurczy, a Ty szybko się męczysz. Coraz bardziej się rozpraszasz, coraz dłużej myślisz. Ogólnie jesteś z siebie zadowolony, no bo przecież idzie Ci dobrze – więcej punktów na liście jest skreślonych. Coraz mniej spraw zostało do załatwienia.
I jak nietrudno się domyślić – na liście zostały DOKŁADNIE te sprawy, które są najbardziej wymagające. DOKŁADNIE te, które dałyby Ci największą dźwignię. Tylko że kończy Ci się czas, no i nie bardzo masz już siły. To może jutro się tym zajmę? Tak! Teraz odhaczę te dwie mniejsze rzeczy, a jutro zrobię to, co dziś mi się nie udało!
Jak myślisz co będzie jutro? To samo lub prawie to samo.
Jak przełamać ten głupi schemat?
Najprostszą odpowiedzią byłoby nie zapisywanie na liście więcej niż 5-10 tematów do ogarnięcia w ciągu dnia. Jeśli możesz wdrożyć taką poradę, to zrób to i już. Jednak wiem jak jest – zazwyczaj wszystko wydaje się być „na już”. No i niestety jednak 10 spraw to nadal na tyle dużo, że możesz nie wykonać 1-2 z nich, a jak już się domyślasz – najczęściej będą to te 1-2 najważniejsze i zarazem najbardziej wymagające rzeczy.
Skoro już masz tę swoją listę (czy aplikację, notatkę, cokolwiek), a na niej piętrzą się zadania do wykonania, to zrób jedną prostą rzecz: WEŹ CZYSTĄ KARTKĘ i zapisz na niej 5 rzeczy, które chcesz osiągnąć (zrealizować) w ciągu tego dnia. Te 5 rzeczy to ma być lista spraw, które jeśli zrealizujesz i nie zrobisz poza nimi dosłownie nic więcej, i tak będziesz zadowolony – będziesz miał poczucie, że posunąłeś się w jakichś aspektach do przodu, że osiągnąłeś jakieś korzyści, że zadbałeś o siebie, itd. WAŻNE aby była to nowa lista na nowej, czystej kartce – inaczej będziesz się rozpraszać.
I zasada jest bajecznie prosta, a w tej prostocie jest jej siła. Każde skreślone wyzwanie na tej liście to punkt dla Ciebie. Uzbierasz 5 punktów w Ciągu dnia, to jesteś zwycięzcą dnia. Uzbierasz 4 albo mniej = jesteś przegranym. Nie ma taryfy ulgowej i naciągania zasad. 5 wygranych to zwycięstwo, a 4 lub mniej to przegrana. Pod koniec dnia siadasz do swojej listy i podsumowujesz. Piszesz pod spodem „ZWYCIĘZCA” albo „PRZEGRANY”. Kolejnego dnia zabawa zaczyna się od nowa. Znów zaczynasz z pustą listą, na której zapisujesz 5 rzeczy. Poprzedni dzień i jego wynik nie mają znaczenia. Jutrzejsze plany nie mają znaczenia. Liczy się dzisiejsze 5 wyzwań. Liczy się to, żeby wygrać dzisiejszy dzień. Jak go wygrać? Skreślając 5 rzeczy z listy.
Taka gra mentalna daje Ci bardzo prostą rzecz. Szybko zauważysz, że jeśli nie chcesz być codziennie przegranym, to MUSISZ skreślić te pierdolone 5 punktów ze swojej listy. I nie ma znaczenia czy zrobiłeś 4 najważniejsze rzeczy + 20 innych. Liczy się to czy zrobiłeś 5 najważniejszych. Wszystko inne jest bez znaczenia. Nie liczy się też to jak dobry dzień miałeś wczoraj, bo dziś jest nowy dzień i czysta karta. Miałeś wczoraj gorszy dzień? To też bez znaczenia.
Korzystam z tej gry od jakiegoś czasu i efekty są świetne. Ładunek emocjonalny, który pojawia się, gdy wiesz, że miałeś bardzo pracowity dzień, a jednak piszesz na tej liście „przegrany”, bo wybrałeś zajmowanie się drobnicą, zamiast trudnymi zadaniami, jest wręcz uwalniający. Zapewniam Cię też, że gdy jesteś przegranym od kilku dni z rzędu, to przychodzi w końcu taki dzień, gdzie jesteś dosłownie owładnięty jedną myślą – skreślić te 5 punktów i nazwać się wygranym.
Moja lista często wygląda w ten sposób, że jedna z pięciu rzeczy to trening, a pozostałe dotyczą pracy. Korzystam z tej metody zawsze od poniedziałku do piątku, ale jeśli pracuję w weekend, to również zawsze mogę ją wykorzystać. Tak więc nie tylko praca musi się tam znajdować. Bardzo często jest tak, że porzucamy trening na rzecz nadrabiania zaległości w pracy. Umieszczanie treningu na swojej liście pomaga mi w tym, żeby go nigdy nie pomijać – bo przecież bez tego punktu nie wygram.
Pamiętaj tylko, aby wybierać rzeczy, które maksymalnie przyczyniają się do tego, że wszystkie kolejne rzeczy, które masz i tak do zrobienia, będą łatwiejsze. Jeżeli przykładowo Twoim celem na ten miesiąc byłoby napisanie kilku artykułów na blogu, a nie masz jeszcze bloga, to założenie bloga będzie rzeczą, która ułatwi wszystko inne. A drugą taką rzeczą na przykład byłoby wymyślenie 5 tematów na artykuły i zaplanowanie pracy nad nimi.
Zobacz, że nie zawsze to, co jest najważniejsze, musi być tym co jest najtrudniejsze i co zajmuje najwięcej czasu.
Założeniem tej techniki jest jeszcze to, że powinieneś być w stanie wykonać te działań w ciągu kilku godzin, to znaczy że to nie powinny być rzeczy, których wykonanie zajmie Ci 10 godzin, bo jest duża szansa, że nie dasz rady. Często przeceniamy swoje możliwości co do tego ile jesteśmy w stanie zrobić w ciągu jednego dnia. Tymczasem, jak już wiesz, dzieją się różne nieprzewidziane rzeczy i czas się kurczy. Całą listę powinieneś być w stanie ogarnąć w 5 godzin albo szybciej.
I kolejna ważna rzecz. Kiedy skreślisz te 5 rzeczy z listy, musisz nagrodzić się w taki sposób, że możesz już nie robić nic. I teraz uwaga! Możliwość nie oznacza, że tak musi być. Możliwość oznacza decyzję. Po prostu skreślasz ostatni punkt i mówisz sobie: „OK. Zrobione. Teraz mogę nie robić już nic”. Czasem będzie tak, że stwierdzisz – no to fajrant! A czasem po prostu zrobisz sobie przerwę i za godzinkę wrócisz do działania, bo będziesz chciał zająć się tymi wszystkimi czekającymi pierdołami. Ale już bez presji. Już z poczuciem spełnienia. Na luzie. Bez ciśnienia. Czasem będziesz natomiast tak rozpędzony i nakręcony, że powiesz sobie „Dawaj tu tę drugą listę, skreślę z niej wszystko!” I to też jest OK. Daj sobie wybór i zdejmij z siebie presję – to Twoja nagroda.
W miarę praktyki zaczniesz coraz lepiej planować. Zaczniesz umieszczać na liście coraz bardziej istotne rzeczy i zaczniesz być prawdziwie produktywny. A rozpędzony po kolejnych 5 zwycięstwach będziesz zabierał się do pracy bez odkładania eliminując z listy te mniej ważne sprawy, bo po prostu będziesz czuł taką potrzebę – i tu ważne – potrzebę, a nie przymus.
Dzięki stosowaniu tej techniki eliminujesz poczucie przytłoczenia, które bardzo często stanowi blokadę i powoduje prokrastynację. Eliminujesz też fałszywą produktywność, która sprawia że jest się zajętym, ale w gruncie rzeczy nie osiąga się nic. Eliminujesz także możliwości wyboru – jeśli miałbyś listę 30 zadań, to możesz ją czytać i wybierać w nieskończoność czym się teraz zajmiesz. A jeśli zadań jest 5, to ile zejdzie Ci z nich coś wybrać? Nawet niech to zajmie 10 minut, to gdy skreślisz jeden punkt, zostaje 4, potem 3, 2 i 1. Nie bardzo jest jak to skomplikować. Nie bardzo jest czym się bać i nie bardzo jest jak się tu blokować. No chyba, że schowasz listę do szuflady i znów zajmiesz się pierdołami ZANIM załatwisz te 5 ważnych spraw, ale chyba już rozumiesz jakie to będzie miało konsekwencje.
Te 5 rzeczy jest jak 5 biegów w samochodzie. Wrzuć je po kolei, dzięki czemu rozpędzisz się i będziesz mógł spokojnie zmierzać do celu.
Pamiętaj, że motywacja nie jest potrzebna do działania. To działanie jest potrzebne do motywacji. Jesteś więc będziesz w stanie codziennie wybierać i realizować takie działania, które rzeczywiście dają Ci napęd do przodu, to okaże się, że po kilku miesiącach pracujesz już nawykowo nad rzeczami istotnymi, a całą drobnicę spychasz na bok. Odwracasz grę. Zamiast grać w „załatwię te ważne rzeczy później, a teraz tylko na szybko odhaczę te pierdoły” grasz w „zajmę się priorytetami, a jeśli zostanie mi czasu, to ogarnę też całą resztę”.
A jutro?
Jutro znów wstaniesz i będziesz miał czystą kartkę. Gra zaczyna się od nowa. Liczy się tylko dzisiejszy dzień i dzisiejsze wyzwania. A Twoim celem jest ten dzień wygrać.